sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 7

Margaret:

Zostały dwie godzinny do koncertu.Oczywiście towarzyszy mi wielki stres,tak jak dziewczyną.Jesteśmy w garderobie,został tylko 30 minut dzielących nas od występu,wstawiłam zdjęcie na Twittera.Ubrane w to,stałyśmy za sceną,by za chwile na niej stanąć.Alice krzyknęła:
ARE YOU READY!!?
W odpowiedzi usłyszałyśmy jedynie krzyki i piski.Światła przygasły my weszłyśmy na scenę,rozbrzmiały pierwsze dźwięki piosenki i zaczęłyśmy śpiewać.

Po trzech i pół,wspaniałych godzinach koncert się kończył.Byłam po prostu w szoku że tyle osób,zechciało przyjść.Była idealna atmosfera,teraz tylko zdjęcia z fanami i do domu,jestem wykończona.

Gdy byłyśmy w domu w którym się zatrzymywałyśmy,myślałam że padnę,zmęczenie ogarniało całą mnie.Szybko się spakowałam i wsiadłam do samochodu,który nas zawiózł na lotnisko.Po locie,wróciłam do domu,zjadłam coś i położyłam się spać.Następnego dnia wstałam już wypoczęta,lecz czułam jeszcze małe zmęczenie.Wzięłam prysznic,ubrałam się w to.Rozpakowałam się,zeszłam na dół,by się posilić.Przygotowałam sobie pyszną i zdrową sałatkę.Gdy wzięłam pierwszy kęs,poczułam niesamowity ból w gardle.Oderwałam się na chwilę od tego ponieważ mój telefon zaczął dzwonić,był to Liam.
Liam:Cześć Megi,byłyście wczoraj wspaniałe!Jak się czujesz?
Ja:Hej.......egh.......dzięki.......egh......
Liam:Co się dzieje?Źle się czujesz?
Ja:Gardło.......egh.......mnie.....egh......boli...
Liam:Musisz iść do lekarza.
Chciałam coś odpowiedzieć ale nie mogłam wydać z siebie żadnego dźwięku.
Liam:Megi?Halo?Jesteś?
Liam:Margaret!? Co jest?!
Rozłączyłam się,próbowałam wydać z siebie jakikolwiek dźwięk ale nie potrafiłam.Zabrałam telefon,portfel i kluczyki od samochodu.Pojechałam do lekarza.
Okazało się że za bardzo wczoraj szalałam i straciłam głos.Po badaniach będzie wiadomo co mi dokładnie jest.Wróciłam do domu,wzięłam leki które lekarz mi przepisał.Zadzwonił ktoś do drzwi,szybko je otworzyłam i zobaczyłam Harr'ego.Co on tu robi?Przecież straciliśmy ze sobą jakikolwiek kontakt.Sama nie wiedziałam czy się cieszę że przyjechał,czy wręcz przeciwnie.
-Cześć,mogę wejść-spytał a ja go wpuściłam.Bez słowa,no w sumie i tak bym nic nie powiedziała bo nie mogę.
-Jak się czujesz?Byłyście wczoraj świetne.Z chłopakami byliśmy na waszym koncercie.-ja stałam jak głupia i słuchałam jak on do mnie przemawiam.
-Wiem że nie chcesz mnie widzieć,ani rozmawiać ale musimy to sobie wyjaśnić-kontynuował.
-Margaret,to wszystko jest..........Możemy porozmawiać?-nic nie odpowiedziałam,hello? nie mogłam!
-Proszę powiedz coś-poszłam do kuchni,napisałam na karteczce to :

"Straciłam głos"

Wróciłam na korytarz i dałam mu ją.Chłopak odczytawszy wiadomość popatrzył na mnie.
-To ja będę mówić a ty słuchać-zaprosiłam go do salonu.Usiadłam na fotelu a on na kanapie.
-Margaret ja cię kocham!I zawsze kochałem.A to z Taylor jest tylko ustawką,Paul kazał mi z nią trochę poudawać parę,ale ja nie chciałem,bo ciebie kocham.Nie miałem wyboru,on mnie zmusił.Przepraszam że nie powiedziałem ci wcześniej,nie chciałaś mnie widzieć.Kotku kocham tylko ciebie.-z moich oczy popłynęły łzy,łzy szczęścia.Tak wiele razy chciałam to od niego usłyszeć.
Chłopak klęknął przed mną.
-Wybaczysz mi?-spytał,a ja jeszcze bardziej uświadomiłam sobie że go kocham.Wtuliłam się w niego mocno.Spojrzał na mnie i namiętnie pocałował.Resztę dnia spędziliśmy razem,było idealnie,inaczej tego nie mogłam sobie wymarzyć. Nie chcieliśmy się rozstać ale musieliśmy.

Następnego dnia,wykonałam poranną toaletę.Ubrana w ten sposób ,z chodziłam na dół by zjeść śniadanie.Nagle dostałam sms od Harr'ego.

"Witaj księżniczko"

-Oooo jaki on słodki-powiedziałam sama do siebie.....EJ czekaj! powiedziałam,mogę mówić! Zadzwoniłam do swojego lekarza i powiedziałam że już wszystko w porządku,on również mnie poinformował że badania wyszły dobrze.Zjadłam lekkie śniadanie,usłyszałam pukanie do drzwi,włożyłam naczynia do zmywarki i poszłam otworzyć powłokę.Po drugiej stronie zobaczyłam mojego chłopaka.
-Cześć,ślicznie wyglądasz-pocałował mnie w usta i wszedł do środka.
-Dziękuje-odpowiedziałam idąc do kuchni po telefon.
-Czy mi się wydaje czy ty możesz mówić?-powiedział wchodząc do kuchni.
-Mogę-chłopak się do mnie przybliżył i pocałował namiętnie.
-To co dziś robimy?-spytał łapiąc mnie za pośladek.
-Nie wiem jak ty ale ja mam dzisiaj wolne,ale muszę jechać na zakupy.-wyrwałam się z ujęcia chłopaka i ruszyłam do drzwi.
-To jedziemy-pojechaliśmy do TESCO.Gdzie nie ukrywaliśmy swoich uczuć.
Po powrocie,rozpakowałam zakupy,nagle Harry złapał mnie w tali i przysunął do siebie.Zaczął całować po szyi,obróciłam się i pocałowaliśmy się namiętnie.I no dalej wiecie..........

1 komentarz:

  1. BOŻE
    TO JEST .... CUDOWNE
    KIEDY KOLEJNY

    U MNIE NA BLOGU POJAWIŁ SIĘ NOWY ROZDZIAŁ

    http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń